Ile razy w życiu można tworzyć swój dom, jeśli z przeszłości nie ocalały nawet ślady po zgliszczach? Jak często w ciągu życia jednego człowieka zawierucha historii może miotać wciąż w inne miejsce tę samą rodzinę? Czy można wciąż na nowo zakorzeniać się w nieznanej ziemi? Czy istnieje taki fundament, na którym znów z niczego i od początku można sklecić dające poczucie bezpieczeństwa gniazdo, łączące rozsypaną po świecie rodzinę? Czy we wrogim człowiekowi świecie Wielkiej Historii może ostać się coś względnie trwałego, jakieś wątłe nawet oparcie, przy którym dałoby się uczepić koleje ludzkiego życia, a cóż dopiero losy pokoleń?